Te di ojos y miraste las tinieblas
Dałem ci oczy i spojrzałaś w ciemność
Co widzą kobiety?
Podczas tegorocznego święta Sant Jordi sprezentowałam sobie książkę katalońskiej autorki, Irene Solà. Jej największy sukces – Ja śpiewam, a góry tańczą, odbił się ogromnych echem nie tylko w Katalonii. Postanowiłam sięgnąć po Te di ojos, żeby trochę zmienić klimat i odwrócić głowę (przynajmniej na momencik) od wielkich klasyków i zobaczyć, co dzieje się na podwórku aktualności.
Chciałam odkryć Solę sama, bez opinii, artykułów czy monografii. W ten sam sposób dotarłam do Mariany Enríquez i było to bardzo owocne spotkanie. Czemu by więc nie zaufać intuicji? 🙂
Po pierwszej stronie poczułam się trochę przytłoczona barokowym stylem autorki. Dużo przymiotników, mnóstwo synonimów, ogrom rzeczowników. Plus jest taki, że mogę teraz wzbogacić mój słownik o nowe słowa, minus – zdarzało mi się przerwać lekturę i zajrzeć do słownika.

Gdzieś tam, za górami, za lasami, ukryty przed oczami ludzkości, stoi sobie dom. W jego murach zapisana jest historia kobiet, które go zamieszkiwały przez wieki (czy może wciąż zamieszkują?). Kobiety te niosą na swoich barkach tajemnice, przekleństwa, klątwy. Wszystko to zaczyna się przez jedną z nich, tę pierwszą, i ciągnie się aż do dzisiaj. Ich losy przeplatają się ze sobą, wpływają na siebie i ciągną się nawet po śmierci.
Na kartkach książki kwitną legendy i podania; historie, które straszyły małe dzieci; opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jest to na pewno ogromny kawałek katalońskiej historii ludowej. Solà zostawia nawet (niemałą!) bibliografię dla zainteresowanych.
Pomimo dość sceptycznego podejścia po pierwszych stronach, im dalej w las tym robi się ciekawiej. Wpadasz w historię tak, jak wilki wpadają w sidła zastawiane przez męża jednej z bohaterek. Odkrywasz kolejne warstwy i poznajesz rodzinne sekrety. Zaczynasz odczuwać szacunek? podziw? wstręt? strach? wobec kolejnych córek. Świat, w którym to co realne miesza się z tym, co realne być nie może (czy aby na pewno?) zaczyna Cię fascynować. Obok tego barokowego stylu, o którym wspominałam na początku, jest tu też dużo realizmu magicznego. Mi osobiście ten nurt bardzo odpowiada, więc pewnie stąd po kilku stronach ‘wpadłam’ w historię.
I co dalej?
Po lekturze powędrowałam myślami przez mój ród kobiet. Zaczęłam się zastanawiać, jakie historie, tajemnice skrywały i zabrały ze sobą. Jakie historie przejęłam i o jakich zapomniałam? Bardzo ciekawe ćwiczenie po lekturze, które polecam każdemu.
Te di ojos y miraste las tinieblas, jeszcze nie pojawiło się na polskich półkach. Niemniej, mamy inną książkę tej autorki – Ja śpiewam, a góry tańczą, więc świat kreowany przez Irene Solà jest na wyciągniecię ręki 🙂

Irene Solà (ur. 1990) – katalońska pisarka i artystka. Zadebiutowała w 2012 roku tomikiem Bèstia, a sześć lat później wydała powieść Els dics. Jej ostatnia książka Ja śpiewam, a góry tańczą została wyróżniona Europejską Nagrodą Literacką, uhonorowana Nagrodą Llibres Anagrama, Nagrodą Punt de Llibre pisma internetowego „Núvol”, Nagrodą Cálamo oraz Nagrodą im. Marii Àngels Anglady.